Nie wiem, czy jest wśród Was osoba, która nie zna (nie kojarzy) magicznej książki/filmu "Smażone zielone pomidory". Ja film obejrzałam kilka lat temu i od tamtej pory wiedziałam, że kiedyś przygotuję tytułowy rarytas.
Okazja nadarzyła się w ten weekend - mama Łukasza oberwała wszystkie pomidory w obawie przed przymrozkami. Otrzymałam od niej koszyczek pełen niedojrzałych, cudownie zielonych pomidorków (pomidory zielone, to po prostu pomidory niedojrzałe). Ze względu na zawartość tomatyny, która w dużych dawkach powoduje poważne dolegliwości ze strony układu pokarmowego, odradzam zjadanie niedojrzałych pomidorów na surowo. Obróbka cieplna i marynaty neutralizują w znacznej mierze działanie tej substancji szkodliwej.
Zaznaczam, że nie jest to oryginalny przepis pochodzący z książki.
SMAŻONE ZIELONE POMIDORY
Składniki (2 porcje):
- 4 pomidory zielone
- szczypta soli
- szczypta pieprzu
- 3 łyżki mąki pszennej
- 1 jajko
- 2 łyżki mąki kukurydzianej
- 2 łyżki bułki tartej
- olej do smażenia
- bekon
Pomidory obieramy z szypułek, myjemy i osuszamy na ręczniku papierowym. Kroimy je w plastry o grubości około 1 cm (maksymalnie). Każdy plasterek oprószamy solą i pieprzem. Obtaczamy je najpierw w mące, następnie w roztrzepanym jajku, a na samym końcu w bułce tartej zmieszanej z mąką kukurydzianą.
Na gorącym tłuszczu (tym z bekonu) smażymy pomidory (w razie potrzeby możemy dolać nieco oleju). Gotowe odsączamy i podajemy ze skwarkami.
Bardzo fajna przekąska, nigdy nie jadłam pomidorów w takiej wersji... Myślę, ze warto je wypróbować :)
OdpowiedzUsuń