SZYBKIE BISZKOPCIKI

Nie jest łatwo być mamą pierwszy raz. Przekonałam się na własnej skórze, że najważniejszy jest instynkt. Już będąc w ciąży byłam atakowana ze wszystkich stron przez różnych ludzi (nawet bliskich znajomych i rodzinę) i zasypywana pytaniami typu: Jesteś na diecie? Jesz to?! Nie boisz się o swoje dziecko? Ogórek?! Zwariowałaś!?
Po porodzie, gdy zdecydowałam o tym, że chcę karmić piersią, było jeszcze gorzej. Gdy tylko Aniela zapłakała przy znajomych od razu padały oskarżenia, że musiałam zjeść coś, że to moja wina, że nie przestrzegam ściśle diety mamy karmiącej i na własne życzenie moje dziecko cierpi. Doszło do tego, że zrezygnowałam z wizyt niektórych koleżanek, bo później miałam  straszne wyrzuty sumienia i wahałam się, czy dobrze robię karmiąc piersią. Tak jakby dzieci nigdy nie płakały.
Pewnego dnia, kilka dni po porodzie, odwiedziła nas bardzo mądra położna środowiskowa, która powiedziała mi coś, co sobie zawsze powtarzam jak mantrę, gdy ktoś próbuje mnie przekonać, że jestem złą matką, bo jem. Powiedziała: Polska to jeden z nielicznych krajów, gdzie z dziada-pradziada (a właściwie z babki-prababki) powtarzane są mity, że mamy karmiące powinny się głodzić lub przestrzegać jakiejś urojonej diety. Normalnie kobiety jedzą wszystko. To, że dziecko płacze nie jest winą mamy. Małe dzieci rosną. Inaczej zaczynają pracować im jelita i stąd czasem płacz i prężenie się dziecka. Jeśli kobiety będą się zadręczały i rezygnowały z naturalnego sposobu karmienia dziecka na rzecz sztucznego, to dojdzie do jakiejś anomalii.
Pisząc, że można jeść wszystko mam na myśli wszystko co zdrowe. Nigdy nie jadałam w restauracjach typu fast-food, nie szaleję też z daniami smażonymi (choć nie zrezygnowałam z nich całkowicie).
Wkrótce Aniela skończy 6 miesięcy. Stanęłyśmy przed kolejnym wyzwaniem. Żywienie niemowląt. Według wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia dopiero teraz powinnyśmy wprowadzać produktu stałe. Córka jednak jest malutkim głodomorem, więc już od ponad miesiąca testujemy różne smaki. Oprócz typowo niemowlęcych dań, jak marchewka z ziemniaczkiem, czy tarte jabłko, córka próbowała już musu żurawinowego, kiszonego ogórka, musu czekoladowego, rosołu, żuru (oczywiście nie jednocześnie). Jest bardzo otwarta i z chęcią próbuje różnych rzeczy. Tutaj też spotkałam się z krytyką. Trwam jednak uparcie przy swoim. W końcu każdy ma prawo wychowywać swoje dziecko jak chce, a ja nie chcę wychować niejadka!
Te ciasteczka upiekłam z myślą o Anielce właśnie. Są zdecydowanie smaczniejsze od zamienników sklepowych, bo składają się tylko z naturalnych produktów. Ciasteczka smakują wszystkim. I maluchom i dorosłym.

SZYBKIE BISZKOPCIKI

Składniki:
  • 2 jajka
  • 1/3 szklanki cukru kryształu
  • 1/3 szklanki mąki pszennej
  • cukier puder do oprószenia
Piekarnik rozgrzewamy do 170*C.
Białka ubijamy na sztywną pianę. Stopniowo dodajemy żółtka i cukier. Masę ubijamy dość długo - musi być gęsta i puszysta. Następnie wsypujemy przesianą mąkę pszenną. Delikatnie mieszamy ciasto drewnianą łyżką.
Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia. Ciasto nabieramy łyżką i wykładamy je na blachę tworząc okrągłe biszkopciki. Ciastka oprószamy cukrem pudrem i pozostawiamy je na 5 minut by wyschły. Tuż przed pieczeniem ponownie je oprószamy. Biszkopciki pieczemy 10 minut (powinny się zarumienić). Pozostawiamy je na blaszce do wystudzenia.


4 komentarze

  1. Jejku, jak z bajki.Kocham takie ciasteczka. :)
    https://jaglusia.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Idę piec dla moich wnuczek. Opiszę co mi wyszło i jak smakowało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Biszkopty wyszły smakowite, ale chyba dałam troszkę za mało mąki i były bardzo "placuszkowate". Myślę, że ilość mąki zależy pewnie od wielkości jajek. ale i tak kupowane biszkopty dla wnucząt idą do lamusa. Dziękuję za przepis.

    OdpowiedzUsuń
  4. Możliwe też, że białka były za słabo ubite. Ja też muszę jeszcze poeksperymentować z tym przepisem, więc na bieżąco będę wprowadzała modyfikacje (mniej cukru, więcej mąki, jakieś zdrowe dodatki) ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa/konstruktywną krytykę.
Mam nadzieję, że miło spędziłeś u mnie czas.