Czasem warto wrócić do podstaw. Zwłaszcza, że wcale nie jest tak łatwo usmażyć dobrego, puszystego i elastycznego naleśnika. Moja mama zawsze mawiała, że ciasto na naleśniki robi się na oko. U mnie z tym okiem bywało różnie. Opracowałam więc swoją recepturę, której się zawsze trzymam i dziś mam zamiar ją Wam zdradzić.
NALEŚNIKI
Składniki (około 10 sztuk):
ciasto
- 1 szklanka mąki pszennej
- 1 szklanka mleka
- 3/4 szklanki wody gazowanej
- 2 jajka
- szczypta soli
- 1 łyżka oleju
ponadto
- 1 łyżka cukru
- około 2 łyżki oleju
Mąkę przesiewamy do miski. Dodajemy mleko, wodę gazowaną, jajka i sól. Jeśli przygotowujemy naleśniki na słodko dosypujemy w tym momencie również łyżkę cukru. Łączymy wszystkie składniki za pomocą miksera. Do gładkiego, jednolitego ciasta (bez grudek) dodajemy łyżkę oleju. Ponownie miksujemy całość.
Patelnię o cienkim dnie mocno rozgrzewamy. Wlewamy na nią niewielką ilość oleju i za pomocą ręcznika papierowego rozsmarowujemy go po powierzchni. Następnie wlewamy odpowiednią ilość ciasta (prawdziwy naleśnik powinien być dość cieniutki). Gdy spód naleśnika ładnie się zarumieni przewracamy placuszek na drugą stronę i znów chwilę go smażymy.
u mnie w domu również ciasto na naleśniki robi się "na oko".. :) aż nabrałam ochoty na naleśniki :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoje oko, tak jak podziwiam oko mojej mamy :-)) U mnie takie naleśniki wychodziły albo za suche, albo za tłuste, albo za sztywne, albo za chrupiące...Bleah!
OdpowiedzUsuń